Joba 9 - Polish Bible 2018(SNP)

Joba 9Job: Człowiek nierówny Bogu

1Job odpowiedział w te słowa:

2Doprawdy, wiem, że tak jest.

Zresztą, jak mógłby śmiertelnik

mieć rację przed

Bogiem?

3Gdyby chciał się z Nim spierać,

nie potrafiłby odpowiedzieć

nawet na jedną

rzecz spośród tysiąca!

4On jest mądry sercem i potężny siłą.

Któż mógłby Mu się oprzeć

i wyjść z tego cało?

5On przenosi góry, zanim się

spostrzegą,

i przewraca je w swoim gniewie.

6On przesuwa ziemię

z jej miejsca,

tak że drżą jej filary.

7On rzuca rozkaz słońcu, aby

nie wschodziło,

i potrafi położyć pieczęć

na gwiazdach.

8On rozpościera niebiosa

i kroczy po falach morskich.

9On stworzył Niedźwiedzicę,

Oriona,

Plejady i Gwiazdozbiór

Południa.

10On czyni rzeczy wielkie,

całkiem niezbadane,

On dokonuje cudów, którym

nie ma miary.

11Kiedy przechodzi obok mnie,

ja tego nie widzę,

może mnie nawet minąć,

a nie zauważę.

12Gdy On coś weźmie, kto Mu

odbierze?

Kto zapyta: Co czynisz?

13Bóg nie cofa też swojego gniewu,

uginają się pod nim

sprzymierzeńcy

Rahaba.

14Jakże więc ja miałbym Mu

odpowiedzieć?

Gdzie miałbym znaleźć

najwłaściwsze

słowa?

15Choćbym miał rację,

jak bym ją wyraził?

Błagałbym tylko o litość

mojego sędziego.

16Choćbym zawołał, a On

odpowiedział,

nie uwierzyłbym, że usłyszał

mój głos,

17Ten, który burzą we mnie

uderza

i bez przyczyny mnoży

moje rany.

18Nie pozwala mi On odetchnąć

i ochłonąć,

lecz nasyca mnie ciągle

goryczą.

19Co do siły — owszem,

jest mocarzem.

Co do słuszności — kto Go

może pozwać?

20Choćbym miał rację, moje usta by

mnie potępiły,

choćbym był nienaganny —

wykazałby

mą podłość.

21Jestem nienaganny!

Nie znam własnej duszy!

Gardzę swoim życiem!

22Skoro już wszystko jedno,

to powiem:

On gubi nienagannego

podobnie jak

bezbożnego.

23Gdy bicz nagle zabija,

szydzi z rozpaczy niewinnych.

24Gdy ziemia jest w mocy

bezbożnika,

oblicze jej sędziów zakrywa —

bo jeśli nie On, to kto?

25A moje dni? Przeszły szybciej niż goniec.

Minęły, nie widząc niczego dobrego.

26Pomknęły niczym łodzie z trzciny,

śmignęły jak orzeł pikujący na żer.

27Gdy pomyślę:

Zapomnę o wszystkich mych

skargach,

zmienię wygląd, wypogodzę

oblicze,

28wtedy lęk przenika mnie

do szpiku kości,

wiem bowiem, że nie uznasz mnie

za niewinnego.

29Skoro i tak postąpiłem

gdzieś bezbożnie,

to po co na próżno się staram?

30Przecież choćbym obmył się

wodą ze śniegu

i ługiem oczyścił swe ręce,

31i tak pogrążyłbyś mnie

w bagnie,

brzydziłyby się mną

moje szaty.

32Bo On nie jest człowiekiem jak ja,

bym rozmawiał z Nim

jak równy z równym,

byśmy razem mogli stanąć

przed sądem.

33Nie ma także między nami

rozjemcy,

który by położył rękę na nas obu,

34odsunął ode mnie Jego rózgę,

bym nie musiał się

już więcej jej bać

35i przemówił bez lęku wobec Niego,

nie jak teraz, przygnieciony

przez strach.

Blog
About Us
Message
Site Map

Who We AreWhat We EelieveWhat We Do

Terms of UsePrivacy Notice

2025 by iamachristian.org,Inc All rights reserved.

Home
Gospel
Question
Blog
Help